wtorek, lutego 16, 2010

no i już?

No i już...
Umowy podpisane wczoraj:
Ślub 14.05.2011 -> Kościół Św. Józefa w Zielonej Górze (na os. Zacisze)
Wesele 14.05.2011 -> restauracja Figaro
Zagra nam zespół Koktajl.

Uzasadnienie:

Już w piątek padło na Figaro - pomimo wielu niepochlebnych opinii na różnych forach internetowych i plotek krążących pocztą pantoflową o małej ilości jedzenia na weselu. Postanowiliśmy nie kierować się tym co ludzie gadają i sprawdzić. Na spotkaniu z Właścicielką spędziliśmy w poniedziałek jakieś 1,5 godziny, a Pani owa non stop mówiła jaki to ich lokal jest wspaniały i takie tam marketingowe brednie. Z pełną świadomością zaakceptowaliśmy jej warunki:
Cena za wesele/za osobę
Cena sprzątania WC - 150 zł
Przedłużenie wesela do 4:00 500 zł
więc fakt, że nie biorą na przykład tzw. Korkowego i nie pobierają opłat za krojenie i wydawanie ciast skutecznie się im bilansuje poprzez wymuszanie opłat za inne "dodatkowe" atrakcje.

Zdecydowaliśmy się na Figaro z prostej przyczyny - ślub na Zaciszu, Rodzice Ewy w okolicach Zacisza mieszkają, my też - więc logistycznie nie ma żadnego problemu. Odpadają jakieś dziwne akcje z transportem gości weselnych, dowożeniem czegokolwiek - ba nawet nie będziemy chyba wynajmować żadnego auta specjalnego na dzień ślubu (może na sesję ale to jeszcze temat otwarty) - bo nie ma sensu poruszać się autem z kościoła do Figaro ( to jest jakieś 500 m, może nawet mniej).
Sala w Figaro jest bardziej niż ładna - już na pewno ładniejsza niż w Delfino I, SnookerClub na Okulickiego. Po prostu przez wykładzinę na podłodze sprawia wrażenie takiej jakiejś cieplejszej, żeby nie powiedzieć dostojniejszej.
Wiadomo soki, wódka, ciasto, tort, owoce - załatwiamy we własnym zakresie - ciasto i tort pewnie z pobliskiego Grona chyba że znajdziemy coś lepszego (ale na stojak do tortu już też sie zapisaliśmy ;]).

Orkiestra... cóż wybraliśmy kompromis i chyba słuszny. Takie zespoły jak Sąsiedzi, Broker, czy Fraglesi biorą od 5000,00 zł za noc - są dobrzy to im trzeba przyznać - pytanie tylko po co płacić taką kasę - jak za mniej niż połowę tej kasy można mieć coś równie dobrego? No dobra nie będzie perkusji - będzie automat perkusyjny i kilka innych elektronicznych rozwiązań - ale ja stoję na stanowisku, że nie liczy się sprzęt a umiejętności. Dobry muzyk wyciśnie przysłowiowe siódme poty z najgorszego nawet sprzętu.
Więc stanęło na Koktajlu 2 panów 3 panie - jesteśmy przekonani, że będzie dobrze jeśli nie rewelacyjnie.

Słowo o poprawinach - w Figaro kosztują 1500 za salę (kominkową) lub 2000 za salę weselną i 35-50 złotych za obiad. Co do Poprawin to wstępnie zarezerwowaliśmy salę małą, ale zobaczymy jeszcze jak to będzie.

Za tydzień w piątek mamy spotkanie z Fotografem. Ja bardzo wybredny jestem i ostrożny w tej kwestii. Fakt, że ktoś bierze 4000 czy 5000 za wesele i plener nie oznacza, że robi dobre zdjęcia - masakryczna obróbka to nie jest dowód zdolności artystycznych i fotograficznych. Prawda jest taka, że wielu fotografów uskutecznia jakąś dziwną modę na pokazywanie kompletnie nieostrych zaszumionych zdjęć z Kościoła - kompletnie nie rozumiem tego - wystarczy wyposażyć się na tę okoliczność w odpowiedni zestaw lamp błyskowych! Ludzie jak z tego żyjecie to róbcie to porządnie...
A szczerze to za 2000,00 można naprawdę dobrego fotografa (lub fotografkę) dostać ;)

C.D.N

czwartek, lutego 11, 2010

krotki przerywnik ;)

W tak zwanym między czasie do obejrzenia kilka zdjęć z ostatniego chyba półrocza ;)









,
















wtorek, lutego 09, 2010

a miało być tak pięknie....

I już się nam wydawało, że Zielona Góra jest dużymi miastem i będzie gdzie zorganizować Wesele... okazało się jednak, że to nie takie proste!
Wszystkie jak jeden Sale przeznaczone do organizacji wesel w Zielonej Górze jak dla nas się na tego typu imprezę delikatnie mówiąc nie nadają... dlaczego? No to może narazie bez nazw:
1) Otoczenie lokalu - tragiczne, dziurawa droga, tyły jakiegoś zakładu, zero ogrodu, Pani niby konkretna, ale żeby za poprawiny kasować 40 pln i nawet w tym obiadu ciepłego nie dać??
2) Otoczenie lokalu - Takie sobie, w tle duży zakład przemysłowy, fabryka chmur ;). Sala całkiem niezła, Pan nawet zadeklarował, że do przyszłego roku sala będzie wymalowana i dodane zostaną nowe światła (LED-owe), no i owiane sławą jedzenie... tylko to otoczenie....
3) Otoczenie lokalu - otwierasz drzwi sali i widzisz przed nosem wysoki na kilkanaście pięter piękny biurowiec... no żeby był jeszcze jakiś szczególnie ładny... (ale, co by nie mówić sala jak dla nas naprawdę ładna... i za duża - dobra na jakieś 110 - 130 osób, nasze 80 - 90 by się tam zgubiło)
4) Otoczenie lokalu - otwierasz drzwi sali i widzisz przed nosem tyły urzędu... no i sala jakaś taka nie taka, na podłodze jakieś dziwne płytki (właściciel bardziej niż konkretny, potrafi zareklamować sam siebie, gadatliwy strasznie i chyba dość konkretny)
5) Otoczenie lokalu i sala jakaś taka naciągana... i co nas zaszokowało to Pani powiedziała, że przykładowego menu nam nie da(a miała kopie) bo to tajemnica i możemy tylko sobie pooglądać....
6) We czwartek idziemy obejrzeć jeszcze jedną salę, rozmawiałem z Panem przez telefon z miejsca mówiąc mu, jakie opinie krążą o jego lokalu - oczywiście z miejsca zapowiedział, że to wredna konkurencja, i że nikt jeszcze mu w oczy niczego nie powiedział - zobaczymy we czwartek (choć nie ukrywam, że lokalizacja tego lokalu nam najbardziej odpowiada - do domu blisko, do rodziców Ewy blisko, do kościoła blisko) - zobaczymy we czwartek

Poza Zieloną Górą też wcale nie jest różowo:
Dychów odpada z racji po pierwsze odległości (dojazd z Z.G. nie jest za ciekawy, kilka wiosek po drodze i prawie 40 km) i ceny - za 170 pln/os to można mieć gdzie niegdzie (w Z.G.) z poprawinami prawie wesele - no i cena noclegu zwala z nóg 80 pln/osobę i to bez śniadania.... no ale można z basenu, sauny i innych atrakcji korzystać - pytanie tylko kto i kiedy będzie to robił). Niezaprzeczalną zaletą Pensjonatu Dychów jest położenie - nad jeziorem i wśród lasów. Jednak jest to też wadą - latem komary.... no i ta linia wysokiego napięcia zaraz przy Pensjonacie...

Ośrodek Kołatka - byłem tam ale niestety mieli zamknięte, ale z tego co wiem to wesela robione tam są na stołówce ośrodka z domkami kempingowymi - tak jakoś średnio mi się to podoba - no i dojazd - autobus gości to tak średnio tam dojedzie bo ośrodek jest dość głęboko w lesie za kilkoma naprawę ostrymi zakrętami ;)

Lokal w Janowcu - jest tam taka jakaś knajpa w staropolskim stylu, ale... no właśnie goście siedzą na piętrze (balkonie) i to przodem do ściany... średnie rozwiązanie. (przyznaję nie byłem tam osobiście).

no to tyle na razie ;) już wkrótce - pod koniec tygodnia coś niecoś o zespołach muzycznych a potem o fotografach:)

piątek, stycznia 29, 2010

mała przerwa...

W poszukiwaniach sali;) spowodowana tak zwaną (i nota bene bliżej nie zdefiniowaną) siłą wyższą. Ale przerwy koniec dzisiaj postaram się umówić na poniedziałek w dwóch miejscach - choć przyznam szczerze, że wstępnie wybór sali i jedzenia już się klaruje. Ta poniedziałkowa wizyta jest raczej dla mnie taką "dla zasady". Zobaczymy idę dzwonić ;)

wtorek, stycznia 26, 2010

Z nowym rokiem....

Wiele zmian :)
Po pierwsze pirimo jeśli nie wiecie to jestem najszczęśliwszejszym facetem na tej planecie(tak wiem każdy tak o sobie mówi) zakochanym bez pamięci,w tej jedynej ;)
Z Ewą jesteśmy razem już przeszło rok - mówię Wam minęło, że sami nie wiemy na dobrą sprawę kiedy... wiele się w tym roku wydarzyło. Tak patrząc z perspektywy czasu na miniony rok to same wspaniałości. A to zakup jednego mieszkania (do spółki z bankiem) i drugiego (też do spółki z bankiem), a to te wszystkie sprzeczki, które między sobą prowadziliśmy - tak tak mimo, że wydaje się że to nie jest nic dobrego to patrząc na nie tak trochę z boku dały nam możliwość lepszego poznania siebie. W końcu nie jesteśmy jednakowi i nie we wszystkim musimy się ze sobą zgadać. A takie nieco bardziej dynamiczne dyskusje oczyszczają nieco atmosferę i uświadamiają nam potrzeby drugiego człowieka. Było w ubiegłym roku kilka wesel (BTW to w życiu byłem w sumie na 7 czy 8 weselach z czego na 4 w minionym roku).
No ale do meritum... jak niektórzy "wtajemniczeni" wiedzą poznaliśmy się z Ewą na... w... int... eee na Stoku narciarskim (tak przynajmniej głosi wersja oficjalna, pozostałe wersje to tylko plotki i nie należy ich słuchać). Na stoku narciarskim - z tym, że w tym roku (konkretnie 16-01-2010) poprosiłem Ewę o rękę, a Ta ni z tego ni z Owego się zgodziła - więc jesteśmy już szczęśliwą zaręczona parą.
...
......i planujemy weselicho.....
..a co....
i właśnie po przydługim nieco wstępie/wprowadzeniu/introdukcji/napisach początkowych przyszła pora na no właśnie Naszą (ciii jeszcze Ewa nic nie wie, że będzie mi pomagała pisać), czasem Ewy (o tym też nie wie, że czasem jej), czasem Moją (to pewnie najczęściej i o tym Ewa wie) relację z przygotowań do jakże pięknej i wspaniałej imprezy Ślubno - Weselnej.
Czasu mamy nie za wiele, tylko trochę ponad rok(daty chwilowo nie zdradzam, bo jeszcze nie do końca jest na 100% klepnięta) - powiem tylko tyle, że wstępnie wiosna 2011.
Jesteśmy już po obejrzeniu kilku sal w Zielonej Górze, obejrzeliśmy zdjęcia fotografów, posłuchaliśmy kilku zespołów muzycznych (uwierzcie mi różnych naprawdę różnych), poczytaliśmy różne fora (na których ile ludzi tyle opinii) i na razie prawie coś wiemy :D ale o tym co wiemy i co chcemy jutro :)