To że tam była, po drugiej stronie, ta świadomość tego że mógłby po prostu się przywitać, powodowała dreszcz na jego plecach. Zastanawiał się, czy jeśli napisze, to czy ona mu odpowie? Nie mógł na to liczyć. Wiedział, że skazany jest na wewnętrzne rozterki, na katorgę na którą tak naprawdę sam się skazał… mógł przecież wtedy nie wykonać tego telefonu, mógł nie powiedzieć, ale wolał aby wiedziała… w pewnej chwili ocknął się jakby z transu… e tam co mi tam może coś napisze. Napisał – ona nie… cóż tak widocznie musiało być.
Kiedy skończył pracę pojechał prosto do pustego domu. I tak było codziennie. Samotna kawa poranna, samotna doga do pracy, samotna praca, obiad w samotności, popołudnie puste, nawet książki które czytał nie „smakowały” tak jak dawniej, wtedy gdy jeszcze miał szanse. Tak teraz świat dzielił się na dwie części – tą z przed tą rozmową i na ten po tej rozmowie. To było dziwne uczucie – do tej pory, kiedy starał się poznać bliżej jakąś kobietę, a ta stanowczo acz delikatnie odmawiała pogłębiania znajomości - po prostu zapominał dość szybko zazwyczaj wystarczało zająć się czymś, pracą, nauką, czy po prostu czytaniem. Teraz, pomimo tego, że wiedział, że znał jej zdanie nie potrafił sobie przetłumaczyć, że nic z tego – nie umiał zapomnieć. Czasem przed innymi ludźmi starał się ukryć to co naprawdę czuje – rozpacz, cierpienie – lecz to było tylko ładne opakowanie. Bo czemuż to niby on idealny pracownik, mężczyzna, ktoś kto uważany jest za zimnego drania miałby okazywać się słabością do kobiety – w dodatku nieodwzajemnioną? Tak naprawdę to nigdy nie uwierzył w jej odmowę i sam nie wiedział tak naprawdę dlaczego odmówiła… ech.
Doskonale pamiętał jak się poznali. To było równo rok temu… zaczepiła go na gadu gadu…


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz