Ha! dokładnie jest tak jak napisałem. i do każdy, bez wyjątków! Ludzie robią dziwne rzeczy, wchodzą w układy, podejmują decyzje, których skutki są oczywiste i od początku wiadomo, że konsekwencje będą tragiczne. Dlaczego, Ja, Ty czy ktokolwiek inny tak postępujemy? Czy nie można spokojnie iść drogą inną niż nam się wydaje?
Inna sprawa, to to, że niektórym z Nas wydaje się, że są bardziej psychicznie odporni niż są w rzeczywistości. Robią wkoło siebie "pozytywny PR" niejako kreując się na osobę, której nikt ani nic nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi - w rzeczywistości będąc istotą delikatną, filigranową - ich psychika jest krucha niczym porcelanowa figurka... czasem udaje się ją posklejać - pozostawiając jednak rysy doświadczeń... częściej jednak ta delikatna struktura rozsypuje się w drobny mak - pył - z którego wydobycie prawdziwego Ja jest prawie nierealne - a możliwe tylko przy wsparciu z zewnątrz.
Inna sprawa, że czasem nawet jak posklejamy swoją figurkę, i mimo, że rysy są nader widoczne, a brakujące fragmenty zauważalne z daleka - nie zauważamy tych rys, ubytki staramy się zakleić bezkształtną masą, nie podobną do wszystkiego dookoła... a z rys nie potrafimy odczytać tego co jest naprawdę chcą nam pokazać. Z jednej strony rysy uczą nas, z drugiej jednak nie można popaść w skrajność i nie zauważać tego, co rysy łączą...
"jeśli uratowało się komuś życie - to jest się za nie odpowiedzialnym" - te słowa odnoszą się nie tylko do faktycznego ratowania życia - przypisać im można głębsze, szersze znaczenie - pomagając jednemu człowiekowi uporać sie z jego problemami - bierzemy na siebie częściowo - ciężar tych problemów (co też świadczy o masochistycznej naturze człowieka). Ciężar tych problemów czasem zmusza Nas do podejmowania poważnych decyzji, do dokonywania wyborów, których dokonywać byśmy nie chcieli...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz