niedziela, października 21, 2007

konkluzja?

mija miesiąc od chwili w której zmieniłem miejsce pracy. podsumowanie? hmm... jak zwykle sprawdza sie stara maksyma "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma". sprawdza się też to, co zauważyłem przez te kilka lat mojej pracy zawodowej. każda firma ma swoją specyfikę. w każdej firmie jest coś co w przeszkadza w normalnej pracy, a zarazem jest nieodzowne do poprawnego funkcjonowania "układu" jaki panuje w danym przedsiębiorstwie, a zarazem przedsiębiorstwa jako takiego.
Za każdym razem, kiedy odwiedzam moich kolegów z poprzednich zakładów pracy widzę jak firma się rozwija, jak oni sami awansują nie tylko na wyższe stanowiska, ale i finansowo. a z drugiej strony widzę jak zmagają się z problemami - często tymi samymi jak w tym czasie kiedy pracowałem razem z nimi.
Tak, trzeba sobie jasno powiedzieć - zmiana pracy na lepszą, spowodowana chęcią lepszych zarobków, czy ucieczką przed jakimiś problemami w jednym zakładzie pracy - jest tak naprawdę wkraczaniem na bardzo śliski grunt, na którym przyjdzie - być może zmieżyć się z problemami, po pierwsze innego rodzaju - na które od początku trzeba będzie szukać lekarstwa samemu, bez możliwości bazowania na wcześniejszych doświadczeniach, po drugi z problemami większego kalibru, takimi które nie pozwolą spać po nocach, usiąść wygodnie w fotelu wieczorem bez zachodzenia w głowę co by tu zrobić.
Czasem pieniądze to nie wszystko. i należy mieć świadomość, że przy odejściu z jednej firmy warto zostawić sobie "furtkę" nie palić wszystkich mostów.... bo nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość. a los lubi płatać figle, tak samo jak historia zataczać koło...
Zapytacie czy chciałbym wrócić do poprzednich pracodawców. odpowiem - nie wiem. wynika to z mojego zainteresowania nieznanym, a po części z poczucia jakiejś dziwnej dumy. może to głupie, a życie pokaże może mi, że teraz się mylę, może każe mi wracać i prosić... jednak nie wydaje mi się abym miał mu w tym pomagać :D

Brak komentarzy: