czwartek, stycznia 17, 2008

nowy rok... juz był...

Przywitanie nowego roku mamy już wszyscy chyba za sobą, nowa rzeczywistość, zastana po 1 stycznia nie zbyt różni się od tej z 31 grudnia. Tak a może jednak coś się zmieniło? Pewnie niektórzy z Was powzięli noworoczne postanowienia - sam nie wiem czemu to takie modne ostatnio. Czy potrzeba, aż nowego roku, aby zmienić coś w swoim życiu? a może to po prostu szukanie jakiegoś punktu zaczepienia?
Cóż jednak nie będzie tym razem krytyki czegokolwiek (a są czytelnicy, którzy mają mnie za kogoś, kto jedyne co potrafi to krytykować a sam siebie uważa za ideał - tym Osobom życzę sukcesów w osądzaniu innych ludzi na podstawie, kilku wpisów na blogu i zaznaczam - jak nie chcesz nie czytaj!). No ale wracając do tematu. Przyznaję się sam uległem i co nieco postanowiłem na ten rok.
Plany są przebogate i gdyby udało się zrealizować choć część z nich to i tak będzie to sukces... a jeśli nie uda się zrealizować nic - cóż przecież się Świat na głowę nie zawali - a plany zawsze można zmieniać, to ich cecha, i to chyba jedna z ważniejszych.
No a cóż takiego planuje wytrwały autor czytanego właśnie przez Ciebie bloga?
1. Najważniejsze w tym roku to znalezienie jakiegoś własnego kąta... ileż można mieszkać u Mamusi i Tatusia? Nie, że mi tu źle czy coś! Ale dla dobra wszystkich (mnie i rodziców) trzeba coś z tym zrobić wreszcie. Do tej pory jakoś nie było warunków finansowych ku temu (no dobra chęci do posiadania tych warunków też były mierne), a teraz po rozpoczęciu własnej działalności i zdobywaniu coraz to nowych zleceń warunki finansowe się pojawiły....
2. W planach na ten rok jest większe zaangażowanie się we wszelkiego rodzaju "ciekawe" inicjatywy społeczne - od tych całkowicie świeckich po te związane z wiarą. Jedną z ciekawszych "akcji" tego typu - właśnie wchodzącą w fazę narodzin jest organizacja Europejskiej grupy na wyjazd do Afryki na "Pielgrzymkę Zaufania Przez Ziemię" - Afrykańskie Spotkanie Młodych w duchu Taize, Sylwester w tym roku planuję spędzić w Brukseli, także na spotkaniach młodych.
3. Nad punktem 3 stale się zastanawiam - chciałbym zacząć nowe studia - Zarządzanie Produkcją - ale to temat naprawdę na głębokie przemyślenie.
4. Punkt już w trakcie realizacji, która rozpoczęła się w Genewie. Kompletna przebudowa Łukasza od środka. Jak to koleżanka Agnieszka zauważyła niedawno - potrzebny jest jakiś punkt zaczepienia - z tezą jak najbardziej się zgadzam - każdy jakiegoś potrzebuje, ważne jest tylko żeby ten punkt nie był zbyt nierealny! Genewa była punktem zaczepienia, punktem zwrotnym czy jak tam to nazwać - zapoczątkowała proces mojej przemiany wewnętrznej. Czy to Katharsis? nie myślę że jeszcze nie ten etap i nie ten punkt zaczepienia. Genewa jest jedynie jednym z tych wydarzeń w moim życiu, które pomagają w osiągnięciu przełomu - może jeszcze nie jest to wejście w długoterminowy trend wzrostowy, ale na pewno nie jest to punkt minimum. Po Genewie może być tylko lepiej!
5. Chcę znowu zasiąść za konsolą DJ'ską ;) nawet nie muszę posiadać audytorium - ja uwielbiam grać i "dotykać" crossfadera - sprawia mi to chyba większą frajdę niż jazda samochodem ;D
6. ... e nie ten punkt przemilczę jak chcecie się dowiedzieć co to zapraszam do osobistego zapytania o punkt '6'.
7. (szczęśliwa siódemka) Rozpocząć działania mające na celu "ruszenie" z Barem/Pubem ogólnie lokalem muzycznym - czy w Żaganiu czy w Żarach a może w Zielonej Górze czy jeszcze gdzie indziej - nie wiem na razie jest chwytliwa nazwa i kampania reklamowa w fazie przygotowawczej ;D

Cóż to tyle na dzisiaj!
dobranoc

Brak komentarzy: