czwartek, września 24, 2009

wokół in-vitro

Co jakiś czas w mediach rozpoczyna dyskusja dotycząca dość kontrowersyjnej metody leczenia niepłodności jaką jest metoda sztucznego zapłodnienia pozaustrojowego. Nie chcę w tym przypadku wnikać w szczegóły techniczne zabiegu lecz spojrzeć na całość od strony "duchowej".
Nie dawniej jak 2-3 tygodnie temu mieliśmy w Sejmie dyskusję dotycząca Obywatelskiego projektu ustawy o całkowitym zakazie zapłodnienia poza ustrojowego. Ustawa owa nakładała wręcz drakońskie kary za dopuszczanie się praktyk związanych z metodą in-vitro - z karą pozbawienia wolności włącznie. Pomysłodawcy Ustawy sugerują, że zapłodniona komórka jajowa (w szczególnych przypadkach embrion) to już człowiek i jak każdy człowiek ma swoje prawa. Czy jest to prawdą czy nie jest problemem jak dla mnie nie rozwiązywalnym i zapewne nie jeden myśliciel, naukowiec będzie w stanie udowodnić, że tak jest bądź tak nie jest. może się także okazać, że żadna ze stron dyskusji nie przekona drugiej, argumenty są tak samo silne z obu stron.
Koronny argument kręgów Kościelnych to dotyczący rozwiązywania problemu ogólnie rzecz biorąc niemożności posiadania potomstwa przez rodziców jest taki, że Bóg ma jakiś plan. Owszem Bóg może mieć (jeśli istnieje, cokolwiek oznacza w przypadku Boga "istnieć") plan, a skoro jest wszechmogący to może dawać i zabierać życie i wszystko inne... i tu pojawia się pytanie dość przewrotne...
Zakładając, że Bóg istnieje, jest wszechmogący, daje i zabiera co chce. Dodatkowo zakładając istnienie Szatana, który przeszkadza w realizacji Bożego planu to można sobie wyobrazić taką oto sytuację:
Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga był istotą idealną - przyszedł Szatan i co nieco popsuł (vide wygnanie z Raju, choroby etc.) skracając opowieść pojawił się problem bezpłodności... i teraz pojawia się pytanie: Czy to nie za sprawą Boga pojawiło się lekarstwo na bezpłodność w postaci In-vitro? Skoro Bóg daje i zabiera co chce, jak chce i kiedy chce to czemu miałby nie dać możliwości naprawienia czegoś w sposób przebiegły i na przekór destrukcyjnym zakusom Szatana? Czy nie może to być jedna z dróg, której zapatrzony w siebie świat Chrześcijański, Judaistyczny, czy Arabski (w gruncie rzeczy ta sama wiara w tego samego Boga podana w nieco innym zestawie przypraw) nie jest w stanie dostrzec? czasem oczywiste nie jest oczywiste i łatwo dostrzegalne, czasem Człowiek z natury przekorny i niewierny nie akceptuje rozwiązań łatwych i szuka sobie sztucznych problemów...
wszystko można podsumować takim dość starą dość anegdotą z ukrytym morałem.

Powódź, woda wzbiera, wioska ewakuowana, tylko Ksiądz nie chce uciekać, mimo namów i nalegań ratowników. Cały czas twierdzi, że Kościół to Dom Boży, a On sam Sługom Bożym jest i Bóg nie pozwoli by stało się coś złego. Modli się ten nasz Ksiądz wody jest coraz więcej a On coraz wyżej wchodzi i coraz bardzie się modli. Do kościoła przypływają ratownicy, raz drugi, trzeci Ksiądz dalej twierdzi, że nic mu nie będzie Bóg Go uratuje.... w końcu przychodzi duża fala i zmywa Księdza z dachu, ksiądz ginie i idzie do Nieba.
W Niebie taka oto rozmowa:
Boże, Byłem Twoim wiernym sługą, modliłem się żarliwie, przestrzegałem Twoich praw, Nauczałem w Twoim imieniu, a Ty nie ocaliłeś mnie od powodzi, Dlaczego?
Bóg na to: Głupcze, ja trzy razy wysyłałem po Ciebie ratowników, a Tyś się zaparł...

1 komentarz:

Unknown pisze...

Oj, niestety większość ludzi, którzy zabierają głos w sprawie in vitro nie ma pojęcia na czym to polega. I nigdy nie rozmawiali z kobietami, które musiały przez to przejść. Promują taki głupi obraz kobiety sukcesu koło czterdziestki, która wybiera plemniki jak buty w sklepie. A ta historia o księdzu to jedna z moich ulubionych. PRzestroga dla tych, którym się wydaje, że wiedzą jak Bóg myśli. Ignoranci