piątek, października 06, 2006

(N)ie (C)iąg (D)alszy...

Był koniec września. Siedziała sama w domu przed monitorem komputera sama nie wiedziała co tak naprawdę miała by robić. Odkąd skończyła studia we Wrocławiu i wróciła do rodzinnego miasteczka nie potrafiła się odnaleźć. Tak naprawdę wszyscy jej znajomi zostali w mieście, w którym spędziła ostatnie kilka lat. I tak naprawdę to nie miała z nimi jakiegoś kontaktu. Te 3 miesiące spędzone w domu pozwoliły jej odpocząć, nabrać nieco sił. W końcu matematyka to dość wyczerpująca dyscyplina naukowa. Siedziała tak przez jakąś chwilę już miała odejść od monitora wyłączyć ten denerwujący, stale zawieszający się komputer, gdy nagle wpadł jej do głowy genialny pomysł sposób na zabicie czasu – poszuka kogoś do rozmowy – ot tak na jeden nudny wieczór.

Zaczęła od szukania ludzi w mieście w którym teraz siedziała – pierwszy strzał – trafiony zatopiony jest 24 lata – zupełnie jak ona – dziwny pseudonim – cóż może być ciekawie.. klik dodaj do listy – i pierwsze zdanie „hej:) masz ochotę pogadać??:)” chwila ciszy i... odezwał się. Ucieszyła się, bo przynajmniej jest szansa na zabicie czasu. Rozmowa układała się nad wyraz dobrze, to co było drażniące to jego literówki i błędy ortograficzne. Pisał jak najęty, ona jedną linijkę – on pięć. Na rozmowie o wszystkim i o niczym zeszło parę ładnych, z minuty na minutę rozmowa stawała się coraz bardziej dojrzała, lepsza. Aż w końcu nadszedł moment w którym zmęczenie dało o sobie znać, a dodatkowo perspektywa konieczności porannego wstania do pracy w sąsiedniej miejscowości powodowała coś jakby obawę o niemożność porannego podniesienia się z łóżka. Ciekawy facet pomyślała warto by zatrzymać się przy nim dłużej... cóż czas się pożegnać i iść spać – pozostanie nadzieja, że odzewie się jeszcze... do przeczytania kolego!

Prawda była taka, że tak naprawdę od dłuższego czasu nie „była z nikim” tak naprawdę. Był kiedyś chłopak, który napisał jej kilka miłych słów, lecz ona niewiadomo dlaczego nie dopuściła do siebie myśli, że „mogło by coś z tego być”. Sama tak właściwe nie wiedziała dlaczego nie dała znaku tamtemu facetowi... Podświadomie pragnęła czyjegoś uczucia, po prostu przytulenia, czy zwykłej rozmowy, jednak tak bardzo przyzwyczaiła się do tej niezależności, która wynikała z tego, że była sama, do tego „niemuszenia” myślenia o kimś innym niż tylko o sobie, że głębszy związek z kimkolwiek wydawał się niedozaakceptowania. A może to po prostu strach przed kontaktem z kimś innym? Może to przez jej zamknięcie w sobie? Albo strach przed dotykiem obcych ludzi? Przełamanie bariery dotyku wydawało się jej tak samo nierealne jak zdobycie Ewerestu zimą w krótkich spodenkach.... CDN

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kolego zlituj sie! zwiększ nieco czcionkę, please....to czarne tło robi fajny klimat, ale białe litery na nim są trudne do przeczytania:) - wzrok mam dobry, jakby co.
Ciekawa jestem co z Twoją dysortografią się stało? gdzie się podziała? piszesz poprawnie, tak trzymać! ;)