Poranek okazał się mroźny i mglisty. Gęsta Mgła ścieliła się na całej polanie. Jednak zza mgły widać było leniwie przenikające promienie porannego słońca. Gdy Derakon się przebudził Jantan już nie spał. Stał odwrócony plecami do ogniska wpatrzony w zamgloną dal. Nie odwracając się nawet rzekł:
- Będzie ładny dzień. Dobrze że już wstałeś. szykuj się mamy dużo do zrobienia.
Przez umysł Derakona przeszła jedna tylko leniwa myśl. - skąd wiedział że już wstałem? jednak zanim zdążył ją dokończyć Jantan rzucił - nie ma czasu na zastanawianie się skąd wiem ze wstałeś zbieraj się nie możemy tu dłużej zostać. Mgła zaraz opadnie i będziemy narażeni na to co żyje w tych lasach. musimy iść.
j. wstał nie zastanawiając się dłużej. spakował koce swój i towarzysza i ogłosił dumnie swoją gotowość.
Zgasili dopalające się ognisko i ruszyli w kierunku Wrót.
Szli przez chwilę, gdy nagle Jantan zatrzymał się jak by napotkał na niewidzialną ścianę. w lesie panował półmrok, promienie porannego słońca jeszcze nie zdążyły przebić sie przez mgłę i gęste zarośla.
- Stało się coś? - rzucił niepewnie Dreakon
g tylko stał i nasłuchiwał. Zmieszany Derakon nie dawał za wygraną i ponowił pytanie - Jantan Stało się coś?
- Cicho! - szeptem wykrzyknął Jantan - Coś się stanie, czuję to... - zanim zdążył dokończyć zdanie na z polany na której oba spędzili noc dobiegł potężny grzmot. Był tak silny, że obaj poczuli jak fala uderzeniowa przeszywa ich ciała. Przez chwilę stali ogłuszeni, po czym obaj padli na ziemię niczym drzewa wycinane przez drwali.
Słońce zdążyło już wzejść wysoko na niebo. Derakon skołowany i ogłuszony niepewnie wstał opierając się o pobliskie drzewo. Do jego uszu docierały jedynie przytłumione odgłosy lasu. przetarł oczy. rozejrzał się dookoła. w odległości kilkunastu stup od niego na ziemi leżał bez ruchu Jantan. Próbował podejść do niego jednak w chwili, gdy puścił drzewa natychmiast osunął się na ziemię. Doczołgał się do przyjaciela. Ten wydawał się martwy jednak, gdy tylko Derakon dotknął jego twarzy Jantana ocknął się i z ledwością wyszeptał:
- Magia naszych Przodków jest Wielka. Jednak nie spodziewałem się, że aż tak... leżeli przez chwilę na zimnej zmarzniętej leśnej ziemi, na wpół przytomni. Po jakimś czasie Jantan wstał z ledwością, wypowiedział jakieś słowa w nieznanym Derakonowi języku i rzucił do niego.:
- Musimy wrócić na polanę. Tam musiało stać się coś strasznego.
- Jantan jesteś pewien że powinniśmy?
- Nie, ale wiem, że musimy...
- A co z Wrotami? - przerwał mu J.
- Wrota Są tam Gdzie Są od pradawnych czasów. Więc poczekają na nas jeszcze ten jeden dzień - Jantan próbował być dowcipny.
Osłabiony Derakon wstał i zaczął zbierać cały ekwipunek.
- Zostaw rzeczy tam pod drzewem. Nikt ich nie ruszy.
Dreakon ułożył rzeczy pod dużą sosną, wyszeptał coś pod nosem, wykonał gest ręką w powietrzu, a ekwipunek zniknął im z oczu.
Ruszyli w stronę Polany.
CDN
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz