niedziela, listopada 18, 2007

i owsa szkoda i siana szkoda...

jest niedziela, wieczór. Jutro na rano do pracy... a ja wcale nie chcę tam iść. Z jednej strony praca moja daje mi satysfakcję finansową, z drugiej zaś pozostawia niedosyt w postaci kompletnego braku motywacji do rozwoju. Ot taka zwykła kolejna robota, którą trzeba wykonać. W nowej firmie pracuje raptem od 2 miesięcy a już mam dość tej roboty... pomyśli ktoś, że niewiadomo czego wymagam, że mam za duże oczekiwania. Otóż ta osoba się myli! ja nie mam wysokich wymagań - ja chciałbym jeszcze się od kogoś czegoś nauczyć! Wyobraźcie sobie, że przez ponad rok pracy w Ekosystemie nie miałem ani razu dość pracy! pomimo tego, że z kasą było tam ciężko, że miałem do pracy 50 km w jedną stronę... ale wiedziałem po co tam jestem. wiedziałem, że są wkoło mnie ludzie, od których można się wiele nauczyć. Brak mi tego... Brak mi szczególnie osoby, której naprawdę wiele zawdzięczam, którą podziwiam, i która zawsze będzie dla mnie swojego rodzaju wzorem - idolem. Wiem też, że ta osoba jest na tyle skromna, że nie będzie chciała się utożsamiać z tą rolą! Tak Panie Doktorze o Panu pisze. Naprawdę bardzo wiele - wbrew pozorom Panu zawdzięczam. Szkoda, że nie dane mi było z Panem i kolegą Tomaszem dłużej współpracować - tego będę żałował chyba jeszcze długo......
No ale cóż. nie ma się co rozczulać! było nie ma to przeszłość. A przyszłość... pojawia się nowa możliwość pracy, pracy, która jak mniemam da dużo więcej satysfakcji, a przy okazji pozwoli może w przyszłości na napisanie rozprawy doktorskiej.... i jest tylko małe 'ale' (kurcze czemu nic nie jest takie proste!) to ale to właśnie finanse... i teraz stoję przed dylematem - czy zdecydować się na pracę, która na pewno da dużo więcej satysfakcji, która pozwoli na rozwój naukowy mojej skromnej osoby, która da szansę na spełnienie marzenia o doktoracie - czy lepiej zarabiać kokosy i czuć się niespełnionym...
sam nie wiem.... waham się jak prawdziwa waga - nie tylko ta zodiakalna...
no ale cóż na razie jeszcze nie ma żadnych konkretów od potencjalnie nowego pracodawcy, więc zajmę się tym co obecnie mam do zrobienia! jutro do pracy i trzeba dać z siebie wszystko! Dobranoc!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

To o czym piszesz na pewno jest dużym dylematem. Nie chcę Ci radzić - bo decyzję sam powinieneś podjąć i na pewno tylko ty tak naprawdę wiesz co będzie dla Ciebie najlepsze. Jednak chciałam Ci powiedzieć, że poczucie spełnienia to bardzo ważna sprawa w życiu...bez tego jest bardzo ciężko - wiem to z własnego doświadczenia; warto zatem na pewno tego szukać, bo jak się znajdzie to jest super:) ...a może okaże się że jest jeszcze trzecie wyjście?:) które pogodzi te dwa pragnienia:) pozdrawiam i życzę powodzenia:)
koleżanka z Wrocławia:)

1 pisze...

wiesz "koleżanko z Wrocławia" masz rację i ja o tym wiem... ale perspektywa spędzenia kolejnych kilku czy kilkunastu lat życia w oderwaniu od rzeczywistości to chyba nie dla mnie... rok spędzony w pracy w
Zielonej Górze tak bardzo odbił się cieniem na mojej młodej - bądź co bądź - psychice, że po prostu mam dość dalszego uzależniania się od kogokolwiek - rodziców w szczególności... tak, że wbrew temu co podpowiada mi głos wewnętrzny przyjdzie mi chyba kierować się rozsądkiem... i zostać w Żarach... choć to nie oznacza, że decyzję już podjąłem ;) czas wydorośleć i zająć się tym co w życiu ważne;) a doktorat... nie zając nie ucieknie mam jeszcze co najmniej 100 lat na jego napisanie! :D