muszę się Wam do czegoś przyznać. Do czegoś z czego część z Was będzie się pewnie śmiać, część powie "to twoje życie", pozostali (w mniejszości jak mniemam) pochwalą lub przynajmniej nie powiedzą słowa...
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, a właściwie jeszcze wcześniej, kiedy spotkałem na studiach koleżankę M. Pierwszą w moim życiu (poza rodzicami - ale kto by ich słuchał), która pokazała mi, że można wierzyć w Boga. Ja nigdy wcześniej nie spotkałem nikogo (poza rodzicami oczywiście), kto swoją postawą reprezentował by Wiarę tak jak Ona (potem stało się co się stało i okazało się co się okazało, ale wszystko się zdarza - nawet najlepszym, a ścieżki Boga są nieznane). Potem był okres mojego zawieszenia w "próżni", aż przyszło mi spotkać człowieka, z którym obecnie współpracuję - któregoś razu w czasie jazdy samochodem wdaliśmy się w dyskusję o Bogu, Wierze i Kościele Katolickim - ta rozmowa tak na mnie wpłynęła, że zacząłem się "na poważnie" zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi, po co to wszystko itp. potem spotkałem kol. Darka (nota bene człowiek z otoczenia człowieka, z którym współpracuję) i z nim także odbyłem długą (prawie 2 godzinną) rozmowę o Bogu Wierze, Człowieczeństwie i innych jakże ważnych sprawach. Byłbym niesprawiedliwy nie wspominając o osobie, która - choć znamy się wirtualnie - także dała (i daje) świadectwo Prawdziwego Chrześcijanina. No i ostatnio w sobotę po spotkaniu z koleżanką M.M. (nie mylić z M.) także odniosłem wrażenie, że Ktoś chyba chce mi coś powiedzieć... Owa koleżanka wspomniała, że spędza sylwestra na Spotkaniu Młodzieży Katolickiej w Genewie - i to właśnie był chyba punkt kulminacyjny - postanowiłem też pojechać - co mi zależy... ba powiem więcej, ja obecnie nie chcę niczego więcej jak tam pojechać - przyznam się, że jeszcze niczego tak w życiu nie byłem pewien jak tego, że ja muszę być w Genewie... a jak będzie zobaczymy :) czekam na potwierdzenie wolnych miejsc w autokarze!
Dzięki temu wszystkiemu stałem się ostatnio innym człowiekiem...
czy nawrócenie to dobry tytuł postu? nie wiem sam może lepiej było by nazwać tego posta po prostu Odnalezienie Boga?
Wielu ludzi człowiek spotyka na swojej drodze, ale tylko niewielu jest tych szczególnych i ważnych - dzięki którym zmienia się punkt widzenia i sposób postrzegania świata - a czasem dostrzega to co dotąd było nie do dostrzeżenia lub zwraca się uwagę na rzeczy na pozór nieistotne i istniejące zawsze koło nas, lecz pomijane i celowo niezauważane...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


2 komentarze:
Jak dla mnie suchar, ale w sprawy wewnętrzne nie ingeruję. Napisz, ale tak szczerze jakie masz odczucia, jeżeli nie uda ci się pojechać do tej Genewy. Myślę, że chodzi o co innego;P. Ogólnie nie łączyłbym kościoła z Bogiem, czy wiarą w niego.
nie masz racji kolego. o co innego może chodzić... na przykład o to żeby spędzić sylwestra inaczej niż lejąc w siebie litry alkoholu...
Prześlij komentarz